Kochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketeremKochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketeremKochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketeremKochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketerem
Telemarketer jako rozmówca jakoś nas nie cieszy (fot. Pixabay)

Kochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketerem

Kochamy rozmawiać przez telefon, ale nie z telemarketerem
Mateusz Lubczański

Mateusz Lubczański

-

dziennikarz, Marketing przy Kawie

Mateusz Lubczański

Mateusz Lubczański

dziennikarz
Marketing przy Kawie

Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, na co dzień pisze o wszystkim, co związane z motoryzacją. Zafascynowany nowoczesnymi technologiami, fotografią oraz rynkiem gier komputerowych. W wolnym czasie (którego ma coraz mniej) przechodzi kolejne gry RPG lub nadgania serialowe zaległości.

Nieco ponad 20 lat temu po raz pierwszy w Polsce przeprowadzono rozmowę z firmy o charakterze call center. Tego rodzaju usługi telefoniczne przeszły długą drogę, ale na tym polu wciąż dużo jest do zrobienia. Tymczasem zdarza się, że zirytowani odbiorcy próbują wziąć odwet na telesprzedawcach. I potrafią wspomóc się przy tym techniką.

Boom na rozwój call center nastąpił w latach 2004–2008. Wówczas został powstrzymany przez szalejący kryzys w sektorze bankowym. Nic dziwnego – to właśnie banki najchętniej korzystały z tego typu komunikacji z klientem. Gwałtowny wzrost nastąpił również później, w 2010 roku, gdy gospodarka złapała oddech. Najlepsi telemarketerzy przynosili firmie 90 zł zysku w ciągu godziny, a jedna grupa składająca się z trzech call center i centrum informatycznego miała ponad 80 mln zł rocznych obrotów oraz 12 mln zł zysku.

Obecnie możesz przeczytać
1 artykuł dziennie

Zarejestruj się bezpłatnie, aby otrzymać dostęp do

4915 artykułów, newslettera

oraz informacji handlowych m.in. o wydarzeniach branżowych, usługach czy produktach wspierających marketing.

Masz już konto? Zaloguj się

Rejestracja